W hicie 19. kolejki Centralnej Ligi Juniorów Lech Poznań zremisował w piątek na wyjeździe z Górnikiem Zabrze 0:0. Juniorzy starsi Kolejorza kończyli to spotkanie w dziesiątkę po czerwonej kartce dla Sebastiana Goca. Po meczu na szczycie tych rozgrywek zespół trenera Bartosza Bochińskiego pozostał na drugim miejscu w tabeli.
Obie drużyny potwierdziły przed tygodniem, że wiosną mają zamiar nawiązać do bardzo udanej w swoim wykonaniu pierwszej części sezonu. Górnicy ograli na wyjeździe mocną Arkę Gdynia 2:0, natomiast niebiesko-biali pokonali w Popowie Lechię Gdańsk 3:2, chociaż ten wynik nieco zakłamywał rzeczywisty obraz gry. Lechici mogli i powinni strzelić o co najmniej jednego-dwa gole więcej, ale ich głównym nieprzyjacielem w minioną sobotę była skuteczność. Biorąc pod uwagę fakt, że mogą pochwalić się najlepszym atakiem w całej Centralnej Lidze Juniorów, to mogło nieco niepokoić, ale najważniejsze znaczenie miał komplet punktów i utrzymanie dystansu do Górnika.
Ten przyjezdni chcieli zniwelować do zera w piątek, przy okazji biorąc rewanż za jesienną przegraną poniesioną z rąk swojego rywala w stosunku 1:2 we Wronkach. Przeciwko zabrzanom szkoleniowiec Bochiński wystawił skład mocno zróżnicowany pod względem wieku, bo obok urodzonych w roku 2007 Mateusza Pruchniewskiego, Wojciecha Mońki i Igora Brzyskiego zobaczyliśmy o trzy lata starszych Maksyma Czekałę i Igora Kornobisa.
- Taki jest charakter tego zespołu, sam się śmieje czasami, że mamy w kadrze chłopców z czterech różnych klas liceum. Cechuje ich upór i nastawienie na rozwój, więc w starciach z całościowo starszym rywalem nie widać tej różnicy wieku. Reprezentujemy klub z określoną filozofią, nastawioną na pressing i ofensywną grę i z kimkolwiek byśmy się nie mierzyli, chcemy to w naszych meczach pokazywać – mówi szkoleniowiec najstarszej młodzieżowej ekipy niebiesko-białych.
A jak to wyglądało przy okazji meczu, którego stawką była pozycja lidera? Swoje okazje mieli zarówno gospodarze, jak i goście, a obie drużyny naprzemiennie przejmowały inicjatywę i nie odpuszczały przeciwnikowi. Twardy z obu stron pojedynek przyjezdni kończyli w dziesięciu po czerwonej kartce obejrzanej przez wprowadzonego z ławki Sebastiana Goca, ale mimo to do domu udali się bez straty bramkowej. – To spotkanie wiązało się z dużą dawką emocji. Mogliśmy je wygrać, ale pamiętamy także o niezłych sytuacjach wykreowanych przez Górnika. My swoje dobre momenty zwieńczyliśmy strzałami, ale dziś skończyło się to dla nas podziałem punktów. Cieszy zero z tyłu, z przodu potrzeba nam z kolei więcej premedytacji i pazerności, szczególnie w spotkaniach, w których nie dominujemy wyraźnie rywala. Skupiamy się już na Rakowie, z którym gramy za tydzień, a i losy Górnika w lidze będziemy w kolejnych tygodniach śledzić z ciekawością – podsumował trener Bochiński.
Czerwona kartka: Goc (90.)
Lech Poznań (skład wyjściowy): Mateusz Pruchniewski – Igor Kornobis, Kacper Orzechowski, Wojciech Mońka, Karol Kalata – Igor Brzyski, Dawid Ławniczak (60. Sebastian Goc), Maksym Czekała (65. Jan Niedzielski) – Filip Wolski, Aleksander Nadolski (89. Kamil Budych), Maksym Pietrzak (85. Igor Kuchta)
Zapisz się do newslettera