4 mecze, 2 zwycięstwa, 1 remis i 1 porażka. Komplet punktów na wyjeździe i brak wygranej na własnym boisku. Tak przedstawia się bilans Kolejorza u progu rundy wiosennej. W sumie do zdobycia było 12 punktów. Lech wywalczył 7. Do ideału więc podopiecznym Mariusza Rumaka zabrakło 5 oczek.
- Jeśli chodzi o zdobycz punktową to początek mamy przyzwoity. Pozytywem na pewno jest utrzymanie wysokiej pozycji w tabeli, a także powrót do niezłej formy niektórych zawodników, którzy pod koniec rundy jesiennej nie byli w najwyższej dyspozycji. To jest dobry prognostyk na przyszłość - uważa II trener Lecha Poznań Jerzy Cyrak.
Lech utrzymanie pozycji wicelidera zawdzięcza kapitalnej grze na boiskach rywali. Już jesienią poznaniacy brylowali w tym elemencie. A na wiosnę potwierdzili, że na wyjazdach potrafią grać skutecznie jak niewiele drużyn w Europie. - Ta passa rzeczywiście jest całkiem niezła. Po przerwie na reprezentację też mamy mecz wyjazdowy, który trzeba wygrać, bo kibice oczekują zwycięstw - dodaje napastnik Lecha Poznań Bartosz Ślusarski.
Jeszcze bardziej kibice byliby zadowoleni, gdyby lechici potrafili wygrywać również na własnym boisku. Gdyby nie permanentna niemoc w meczach u siebie, to Kolejorz przed przerwą na mecze reprezentacji mógł być nawet liderem T-Mobile Ekstraklasy. - W tej kwestii niestety nic się nie zmieniło. Nadal nie możemy się przełamać. W 2 meczach zanotowaliśmy porażkę i remis, który traktujemy jak porażkę. Jest to niepokojące, ale meczów jest jeszcze sporo więc mam nadzieję, że się w tym elemencie poprawimy - mówi Ślusarski.
Promyczkiem nadziei na regularne zdobywanie punktów przed własną publicznością jest gra lechitów w obu wiosennych meczach u siebie. Zarówno w starciu z Polonią Warszawa jak i GKS-em Bełchatów podopieczni Mariusza Rumaka byli zdecydowanie lepsi od swoich rywali i stworzyli sobie mnóstwo sytuacji bramkowych, ale szwankowała skuteczność. - Ze wszystkich tych 4 spotkań nasza gra mimo wszystko najlepiej wyglądała w II połowie starcia z Bełchatowem. Gdybyśmy wykorzystali swoje okazje to wynik byłby pewnie podobny do tego, jaki udało nam się osiągnąć na inaugurację w Chorzowie - twierdzi obrońca Lecha Poznań Hubert Wołąkiewicz.
Okazję do przełamania fatalnej passy u siebie lechici będą mieli dokładnie za 2 tygodnie, gdy na Bułgarską przyjedzie grająca w kratkę Lechia Gdańsk. Wcześniej Kolejorz powinien jeszcze potwierdzić swoją dyspozycję wyjazdową w Szczecinie, gdzie w Śmigusa Dyngusa zagrają z Pogonią.
Zapisz się do newslettera