Pojedynek Lecha Poznań z Jagiellonią Białystok był dla Nenada Bjelicy i jego asystenta Rene Pomsa 150. spotkaniem, w którym wspólnie prowadzili swoją drużynę. - Długo już ze sobą współpracujemy. Mam nadzieję, że ta liczba meczów nadal będzie rosnąć - mówi drugi trener Kolejorza.
Nenad Bjelica i Rene Poms poznali się rok przed tym, zanim rozpoczęli współpracę w Wolfsbergerze. Jeden z członków sztabu szkoleniowego chorwackiego szkoleniowca był dobrym znajomym Austriaka. - Byłem drugim trenerem w tej samej lidze, w której występował Wolfsberger. Nenad awansował ze swoim zespołem wyżej i zaproponował mi funkcję asystenta oraz trenera rezerw. Później wspólnie pracowaliśmy w Austrii Wiedeń oraz Spezii Calcio - opowiada.
Największym sukcesem obu trenerów podczas 150. meczów był niewątpliwie awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów z Austrią Wiedeń. - Zagraliśmy w fazie grupowej najbardziej prestiżowych rozgrywek na świecie. To był świetny czas. Zdobyliśmy łącznie pięć punktów i byliśmy zadowoleni z tego rezultatu - twierdzi Poms. - Po przejściu do Włoch odnieśliśmy też spory sukces. Wywalczyliśmy ze Spezią piąte miejsce w lidze, co było największym osiągnięciem w historii klubu - dodaje.
Obaj trenerzy kontynuują obecnie swoją współpracę w Lechu Poznań. - Zawsze dobrze nam się razem pracuje. Oczywiście trudno było mi początkowo wyjechać do Włoch. To był pierwszy raz, gdy musiałem się przeprowadzić do innego kraju. Teraz jestem w Polsce i wszystko jest w porządku. Bardzo dobrze się tu zaaklimatyzowałem - kończy asystent trenera Kolejorza.
Zapisz się do newslettera