2017-03-07 07:49 Jan Rędzioch

Domino – twardziel bez kartek

Narodziny Janka był dla jego rodziców wielką radością i nadzieją, promykiem odmiany złego losu. Kończyła się właśnie wojna i nastał czas ważnych decyzji. Barbara i Tadeusz Domino postanowili wracać do ojczyzny. Poznali się na obczyźnie w bawarskim mieście Aschaffenburg i tu 18 czerwca 1945 przyszedł na świat ich pierworodny syn - Jan Paweł (po lewej - przyp. red.). 

Niewiele brakowało, by tak ceniony przez kibiców Kolejorza za ambicję i charakter piłkarz, nigdy dla Lecha nie zagrał. Bo gdyby jego rodzice pozostali w Aschaffenburgu, to on za pewne rozpoczynałby swoją przygodę z futbolem w miejscowej SV Victorii 01, a potem być może trafiłby i do samego Bayernu Monachium. Rodzina Domino przybyła do Polski, ale nie w rodzinne strony ojca – na Radomszczyznę, ani też do Wielkopolski gdzie krewnych miała matka. Postanowili zamieszkać na Ziemiach Odzyskanych w bardzo zielonym Wałbrzychu. Tu Janek rozpoczął swoją edukacje, tu też uganiał się z kolegami za piłką. Jednym z nich był Jan Mszyca późniejszy ligowiec w barwach ŁKS Łódź, kończący karierę w dalekiej Australii w Polonii Adelaide. Chłopcom nie śniła się jeszcze wówczas ligowa piłka, czy choćby nawet treningi w miejscowym Górniku lub Zagłębiu (wtedy jeszcze Thorez), choć pewnie gdyby nie przewrotny los, prędzej czy później tam właśnie by trafili.

W pełni zadawalały ich pasjonujące pojedynki na podwórkach i skwerach Wałbrzycha, których wyniki po chwili nie miały żadnego znaczenia. Ważna była wspólna zabawa i ruch na świeżym powietrzu. Po latach Domino już jako gracz Lecha zawitał na obiekty obu wałbrzyskich klubów, ale nie miał do nich szczęścia i nigdy nie wywiózł z „Dolnośląskiego Wersalu” choćby punktu. W 1956 roku po nagłej śmierci ojca, Janek wraz z mamą i siostrami przybył do Wielkopolski i z czasem zamieszkał u wuja ks. Romana Hildebranda w Mosinie. Jak sam mówi o sobie prowadził wówczas cygańskie życie, bywał u różnych ciotek, dobrze poznawał całą familię matki. W szkole podstawowej należał do grupy najbardziej usportowionych chłopców, szybko jeździł na rowerze, dobrze skakał w dal, rzucał kulą i był niezłym średniodystansowcem.

O piłce oczywiści nie zapominał i jako dwunastolatek trafił do Mosińskiego KS Obra, niemal od razu występując w A-klasowej drużynie seniorów. Tak naprawdę z juniorami grywał wyłącznie w reprezentacji Województwa Poznańskiego, do której powoływano go dość często. Na boisku spotykał się również ze znanymi ligowcami, choćby Władysławem Sobkowiakowi, gdy takowi wracali po kontuzji do formy w zespole rezerw Lecha. Popularny Pepi Sobkowiak był pod wrażeniem zadziorności młodego chłopaka. Szybko zdolnym pomocnikiem zainteresował się poznański klub. Były piłkarz Kolejorza i ówczesny jego działacz – Antoni Skowroński spędzał setki godzin na obserwacjach piłkarskich wydarzeń w terenie. To właśnie pan Antoni ściągnął do Lecha wielu wartościowych gracza za przysłowiową czapkę śliwek. Za Jana Dominę Lech przekazał do Mosiny komplet sportowych strojów. Działo się to latem 1962 roku, kiedy Domino był już uczniem poznańskiego Marcinka, bo o nauce nigdy nie zapominał.

Kartę zawodniczą podpisywał w Warszawie, gdzie przebywał na obozie reprezentacji Polski juniorów w tak znamienitym gronie przyszłych gwiazd polskiego futbolu jak Włodzimierz Lubański, Jerzy Gorgoń, Zygmunt Maszczyk czy Zygmunt Anczok. W stolicy spotkał również Tadeusza Płotkę, późniejszego kolegę z Lecha. Z Kolejorzem wyjechał na swój pierwszy obóz do Kościana gdzie przygotowywał się do sezonu 1962/63. Domino przechodził dzielnie kolejne piłkarskie chrzty – pojawienia się w zespole, pierwszego obozu i w końcu pierwszego występu w ekstraklasie. Wielkość dłoni Hieronima Wieczorka czy siła uderzenia Jan Kaczmarka musiały robić wrażenie i być odczuwalne, ale Domino nie należał do mięczaków. Ot, piłkarski los. Długo z wieloma kolegami z drużyny na ty był tylko na boisku, poza nim obowiązywały zasady starszyzny. Debiutował w Łodzi 21 kwietnia 1963 przeciwko ŁKS-owi (1:2) występując przez całą pierwszą połowę.

Większym dla niego jednak przeżyciem był miesiąc wcześniej debiut na ławce rezerwowych na Dębcu. Kolejorz przeciw wielkiemu Górnikowi Zabrze, zagrał wspaniały mecz niespodziewanie zwyciężając mistrza 2:1. W ekipie zabrzan roiło się od reprezentantów kraju (Kostka, Floreński, Oślizło, Wilczek, Kowalski, Szołtysik, Musiałek, Lentner) i wówczas właśnie młody Domino uświadomił sobie, iż jest tak blisko prawdziwego futbolu. Niestety było to dopiero trzecie i ostatnie już ligowe zwycięstwo Lecha w tym sezonie, co musiało się zakończyć dla niego degradacją do II ligi. Na długie 9 lat poznańscy kibice pożegnali się z ekstraklasą. Była to prawdziwa tułaczka kolejowego klubu sięgająca nawet III ligi, zwanej wówczas klasą wojewódzką. Dawni piłkarze kończyli kariery, nowi walczyli o awans.

Gdy w czerwcu 1972 po meczu z Zawiszą Bydgoszcz z awansu do ekstraklasy cieszył się cały Poznań, dwaj gracze Kolejorza mieli szczególną satysfakcję. Bo tylko Jan Kaczmarek i właśnie Domino pamiętali jeszcze występy pierwszoligowe w barwach Lech, bo oni najdłużej i najwytrwalej walczyli o awans, oni też cieszyli się najbardziej. Poza okresem służby wojskowej, gdy pół roku jesienią 1966 występował w Grunwaldzie Poznań, cały czas wierny pozostawał niebiesko-białym barwom. Nieco wcześniej jesienią 1964 dostał wezwanie do Brzegu – filii wrocławskiej jednostki i miał występować we wrocławskim Śląsku. Działaczom Lecha na jakiś czas udało się go wyreklamować od wojska.

Wówczas już krążyła wśród kibiców legenda, że Jaś Domino jest człowiekiem od specjalnych zadań, z których wywiązuje się znakomicie. Gdy Lechowi potrzebny był karny, to on swym artystycznym padem w polu karnym załatwiał, co trzeba. Gdy wśród rywali ktoś grał nazbyt brutalnie, to jedno wejście Dominy odsyłało delikwenta poza boisko. Faktem jest, że w polu karnym zachowywał się bardzo sugestywnie i kilka „jedenastek” dla Lecha wywalczył. Prawdą jest też, że po starciu z nim swoje kariery kończyli Bogdan Kalotka z Olimpii i Władysław Stachurski z Legii, choć oni sami uważali, że następowało to jedynie w wyniku nieszczęśliwego zbiegu okoliczności i do nikogo pretensji nie mieli. Ale jak się do tej legendy ma fakt, że ten niby brutal Domino nigdy nie wyleciał z boiska, a w całej karierze otrzymał tylko jedną żółtą kartkę w meczu z drugoligowym z GKS Katowice... za wymuszanie rzutu karnego. Warszawski sędzia Jerzy Hołub stał metr od niego i nie uwierzył w hołubce poznańskiego gracza wyczyniane tuż pod bramką.

Domino do dziś pozostaje człowiekiem bardzo zorganizowanym, punktualnym, dokładnym i ambitnym. Tymi walorami połączonymi z piłkarskimi umiejętnościami i walecznością musiał stać się ulubieńcem poznańskiej publiczności. Gryzł trawę, a ewentualne przewinienia nie wynikały z brutalności jedynie z jego wielkiego zaangażowania. Na boisku był twardzielem i wojownikiem, poza nim bardzo łagodnym i ciepłym człowiekiem. Wyraz sympatii odczuwał na stadionie i poza boiskiem. Zawsze dogadywał się z każdym, niezależnie czy był to zwykły kibic, ważny działacz, trener czy kolega na boisku. Przez lata jego współlokatorami na wyjazdach byli kolejni bramkarze Lecha – Andrzej Turek, Wiesław Zakrzewski i Jan Karwecki, ale też gracze z pola i kapitanowie drużyny – Jan Stępczak i Teodor Napierała. W barwach Lecha, poza wspomnianym epizodem w Grunwaldzie, występował przez 15 sezonów, rozegrał 286 oficjalnych spotkań (60 w ekstraklasie, 12 w PP, 135 w II lidze i 70 w III) i strzelił 22 gole – najwięcej 15 w III lidze, 5 w II i po jednej bramce w PP i ekstraklasie.

Tego jedynego pierwszoligowego gola zdobył w Zabrzu w pojedynku z Górnikiem przegranym 2:4. Najczęściej grywał w pomocy, czasem tylko łatał dziury na innych pozycjach. Dzięki dobremu przygotowaniu fizycznemu i niezłej technice zwykle unikał kontuzji, jednak ta z 9 minuty meczu z Szombierkami Bytom latem 1975 zakończyła jego karierę w Lechu. Z czasem pogodził się z tym, przykro mu jednak było, iż nie doszło do planowanego pożegnania z kibicami przed meczem z Górnikiem Zabrze w marcu 1976 roku. Znów mógł powiedzieć: ot, piłkarski los. Wraz z kolegą z drużyny Jerzym Nowakiem i nieco później Eugeniuszem Olszyną trafił do Mieszka Gniezno, trenowanego przez dawnego kompana z boiska – Włodzimierza Jakubowskiego. Jesienią 1978 dzięki pomocy swego kolegi Zbigniewa Dybola – znakomitego piłkarza ręcznego Grunwaldu Poznań i olimpijczyka z 1972, wyjechał do Austrii.

W klubie KSC Krems grywał w rezerwach i meczach towarzyskich, oczekując zgody na występ w pierwszej drużynie. Gdy się nie do czekał, nie chcąc być dla nikogo ciężarem i wrócił do Poznania do rodziny. Jego synowie Konrad i Maciej cieszyli się z tego powrotu najbardziej. Młodszy - Maciej próbował iść w śladu ojca, choć ku jego niezadowoleniu w Warcie. Skończyło się tylko na próbach. W latach 1979-81 Domino grał i równolegle pracował jako trener w Unii Swarzędz, tam właśnie rozstając się na dobre z piłkarską murawą. Podjął pracę na kolei na Franowie w dziale socjalno-bytowym, a jego działalność w tych latach przy pustych sklepowych półkach, spotykała się ze szczególną wdzięcznością kolejarzy zatrudnionych na franowskim węźle.

W sierpniu 1986 przeniósł się do rozpoczynającej swój czekoladowy podbój firmy Terravita, w której pracował aż do emerytury. Dziś wiedzie spokojny żywot emeryta, dbającego o domu i rodzinę, wspierającego wciąż aktywną zawodowo żonę Ewę, pracującą w Urzędzie Wojewódzkim w sekretariacie wojewody Tadeusza Dziuby. Nie stara się żyć wyłącznie historią, choć miło wspomina lata spędzone na boisku i w każdej stosownej chwili spotyka się z kolegami z zespołu. A wyrazem dobrze spędzonych lat na piłkarskiej murawie jest niegasnąca do dziś sympatia kibiców Kolejorza.

Jan Rędzioch

Next matches

Friday

29.11 godz.20:30
Piast Gliwice
vs |
Lech Poznań

Friday

06.12 godz.20:30
Górnik Zabrze
vs |
Lech Poznań

Recommended

Newsletter

Subscribe

More

KKS LECH POZNAŃ S.A.
Enea Stadion
ul. Bułgarska 17
60-320 Poznań

Infolinia biletowa:
tel.  61 886 30 30   (10:00-17:00)

Infolinia klubowa: Tel: 61 886 30 00
mail: lech@lechpoznan.pl
Biuro Obsługi Kibica

We use cookie files

We use cookies that are necessary for visitors to our website to take advantage of the services and features available. We also use cookies from third parties, including analytics and advertising cookies. Detailed information is available in "Cookie Policy". In order to change your settings, please use the CHANGE SETTINGS option.

Accept optional cookies

Reject optional cookies

Privacy settings

Required

Necessary cookies enable the correct display of the site and the use of basic functions and services available on the site. Their use does not require the users' consent and they cannot be disabled within the privacy settings.

Advertising

Advertising cookies (including social media files) allow us to present information tailored to users' preferences (based on browsing history and actions taken,advertisements are displayed on the site and on third-party sites). They also allow us to measure the effectiveness of advertising campaigns of KKS Lech Poznań S.A. and our partners.

You can change or withdraw your consent at any time using the settings available in privacy settings.

Analitical

Advertising cookies (including social media files) allow us to present information tailored to users' preferences (based on browsing history and actions taken,advertisements are displayed on the site and on third-party sites). They also allow us to measure the effectiveness of advertising campaigns of KKS Lech Poznań S.A. and our partners.

You can change or withdraw your consent at any time using the settings available in privacy settings.

Save my choices