Fatalna seria Lecha Poznań bez zdobytej bramki w lidze trwa. Kolejorz od czterech meczów nie potrafi powiększyć swojego dorobku bramkowego. Po raz ostatni bramkarza rywali w lidze pokonał Grzegorz Wojtkowiak w meczu z Koroną Kielce. Było to 14 października, czyli ponad miesiąc temu.
- Lech mnie rozczarował, zwłaszcza w pierwszej połowie. To Podbeskidzie, które nie ma ani takiej marki, ani takich piłkarzy, którzy wyjeżdżają na zgrupowania kadr narodowych miało więcej sytuacji. Gospodarzom bardziej chciało się wygrać i to musi zaskakiwać, bo przecież Lech musiał gonić uciekającą czołówkę - mówił po meczu dziennikarz Canal+ Żelisław Żyżyński.
Trudno się z nim nie zgodzić. Lech w całym spotkaniu oddał tylko jeden celny strzał. Trochę mało by wywieźć komplet punktów. Kolejorz w tym meczu obudził się dopiero po godzinie. Na boisku pojawili się Semir Stilić i Artiom Rudnev. Wraz z tymi zmianami trener Jose Mari Bakero przesunął cały zespół do przodu. Na połowie rywala wreszcie zaczęli grać boczni obrońcy i Lech natychmiast przejął inicjatywę. Jednak poza sytuacją Stilica z 87 minuty brakowało klarownych okazji do zdobycia bramki.
- W meczu z Podbeskidziem problemem Lecha było to, że nawet tych sytuacji było mało. Bakero przed meczem mówił, że pomocnicy mają wziąć także na siebie ciężar zdobywania goli, ale ja z tego meczu przypominam sobie tylko pojedyncze próby Wilka czy Możdżenia. W ogóle, jeśli Lech oddaje jeden celny strzał przez cały mecz to jest to powód do zastanowienia i dzwonienia na mały alarm - uważa Żyżyński.
Paradoksalnie po tym remisie Lech awansował w ligowej tabeli o dwie pozycje. To nie ma jednak większego znaczenia. Bardziej istotny jest fakt, że straty Kolejorza do Śląska i Legii niebezpiecznie rosną. Dlatego wbrew temu, co mówił na konferencji pomeczowej hiszpański trener lechitów, ten remis był dla poznaniaków porażką i stratą dwóch punktów.
- Lech ma już dziewięć oczek straty do lidera, a jeśli Legia wygra zaległe spotkanie z Zagłębiem to do warszawian będzie miał siedem. W poprzednim sezonie Jagiellonia też miała dużą przewagę, ale nie była tak silną drużyną jak obecnie Śląsk i Legia. Myślę, że jesteśmy coraz bliżej momentu, w którym okaże się, że walka o mistrzostwo rozstrzygnie się między tą dwójką - dodał dziennikarz Canal+.
Zapisz się do newslettera