Skończyła się już przygoda Kaspera Hämäläinena z Lechem Poznań. Fin opuścił stolicę Wielkopolski i będzie szukał nowego klubu. W Poznaniu wszyscy zapamiętają go tylko z dobrej strony.
Skończyła się już przygoda Kaspera Hämäläinena z Lechem Poznań. Fin opuścił stolicę Wielkopolski i będzie szukał nowego klubu. W Poznaniu wszyscy zapamiętają go tylko z dobrej strony.
Do Poznania trafił zimą 2013 roku ze szwedzkiego Djurgardens IF. W barwach Kolejorza zagrał w 131 meczach, w których zdobył 36 bramek. Z Kolejorzem świętował zdobycie mistrzostwa i Superpucharu. Grał też z nim w fazie grupowej Ligi Europy. - To dobry człowiek, uczynny, pomocny i wyrozumiały. Zawsze w trudnych chwilach można liczyć na jego pomoc. Będzie go brakowało - uważa pomocnik Lecha Karol Linetty, który często grał na boisku obok Hämäläinena.
Na boisku z 29-letnim Finem współpracował też Dawid Kownacki. On także bardzo dobrze wspomina tego piłkarza, który grał już w klubie, gdy młody napastnik debiutował w Kolejorzu. - On poza boiskiem myśli tak jak na nim. Każda decyzja jest przemyślana to u niego widać. Nie tylko na boisku, ale poza nim. To jak się ustawiał wynikało też z jego inteligencji. Można było się od niego sporo nauczyć. Patrzyłem na jego grę i zachowanie. Szkoda, że odchodzi - podkreśla Kownacki.
Krótko, bo tylko pół roku Hämäläinena z szatni zna Dariusz Dudka, na którym wrażenie zrobiło jego zaangażowanie na treningach, ale też poza nimi. -To bardzo przyjazny i koleżeński chłopka. Dużo dawał drużynie. Większość z nas to widzi jak gra, nie tylko na swojej ulubionej pozycji, ale też w ataku. To była ważna postać dla drużyny - podkreśla doświadczony pomocnik.
Uznanie wzbudza jednak nie tylko jego gra, ale też profesjonalne podejście do życia. Mimo tego, że podjął decyzję o odejściu z Lecha wciąż starał się mówić po polsku, uczył się nowych słów i brał udział w lekcjach polskiego. - To było coś niesamowitego. Do samego końca pytał o znaczenie słów, których nie rozumiał - zaznacza Kownacki.
Duże wrażenie robiło jego profesjonalne podejście do obowiązków piłkarza. Kilka dni przed końcem rundy jesiennej zorganizowana została wycieczka po stadionie przy Bułgarskiej, w której brał udział razem z Paulusem Arajuurim. I mimo tego, że w tym samym dniu zachorowało jego dziecko, to ostatecznie pojawił się na wycieczce. W ten sposób chciał się pożegnać z kibicami, którzy przez ostatnie trzy lata oglądali jego występy na boisku. Było to jego ostatnie spotkanie z nimi, bo następnego dnia doznał kontuzji i nie zagrał w meczu z Piastem Gliwice.
Zapisz się do newslettera