Dlaczego zdecydowałeś się po czterech i pół roku powrót do Polski i przejście do Lecha?
Nie ma co ukrywać, że w ostatnim czasie miałem niewielkie możliwości gry w Energie Cottbus. Był okres kiedy przebiłem się w 2005 i 2006 roku do pierwszego składu, jednak później z niego wypadłem po awansie do niemieckiej ekstraklasy. Najczęściej występowałem ostatnio w trzeciej lidze. Poprzeczkę stawiam sobie zdecydowanie wyżej, stąd taka decyzja. Przemyślana także przez Lecha, który obserwował moją grę przez dłuższy czas i ostatecznie wypożyczył mnie.
Jak długi masz kontrakt z Niemcami?
Aż do 2010 roku, bo tak podpisałem w 2006. Mam nadzieję, że w Lechu zaprezentuję się na tyle dobrze, że będę mógł za pół roku wybierać pomiędzy powrotem do Brandenburgii, a zostaniem w Poznaniu.
W sezonie 2005/06 rozegrałeś 21 spotkań w 2. Bundeslidze, a Twój zespół awansował do ekstraklasy. Wydawało się, że wszystko będzie się układało coraz lepiej, a tu jednak wypadłeś ze składu. Dlaczego?
Trudno powiedzieć. Taka była decyzja trenera. Ale nie wypadłem ze składu tak nagle. Jeszcze w 1. Bundeslidze rozegrałem 12 meczów. Jednak szkoleniowiec uznał, że jestem w słabej dyspozycji i z biegiem czasu grałem coraz mniej.
Jak trafiłeś w 2003 roku do Niemiec z Gwarka Zabrze?
W 2003 roku Gwarek wywalczył tytuł mistrza Polski juniorów starszych. Miałem wtedy już 19 lat i nie mogłem zostać w drużynie młodzieżowej. Natomiast klub ten nie wystawiał drużyny seniorów. Wtedy wszyscy piłkarze zawsze gorączkowo szukają sobie nowych klubów. Ułatwieniem jest to, że Gwarek posiada prestiż nie tylko w Polsce, ale także zagranicą. W dodatku zdobycie mistrzostwa Polski ściągnęło na nas zainteresowanie mediów i menadżerów. Dwóch agentów zaproponowało mi testy w Cottbus. Skorzystałem z tego, a po 10 dniach klub zdecydował się zaproponować mi pierwszy profesjonalny kontrakt. Oczywiście był on roczny. Później przedłużyłem go jeszcze o dwa lata, a w 2006 - tak jak mówiłem, o cztery.
Podobał Ci się Remes Cup Extra?
Bardzo miły turniej. Jest to coś na wzór spopularyzowanych na dużą skalę turniejów halowych w Niemczech. Zresztą z tego co wiem, organizatorzy czerpią doświadczenia od naszych zachodnich sąsiadów. Najbardziej podoba mi się liczna publiczność i jej doping oraz cała atmosfera jaką tu tworzą kibice. Zresztą moim zdaniem charyzma polskiego kibica jest czymś niespotykanym w dopingu piłkarskim. Zdaję sobie sprawę, że poznaniacy są czołówką w kibicowskiej Polsce i to dla mnie kolejny powód do zadowolenia, że trafiłem do Lecha. Poziom piłkarski turnieju oczywiście jest dużo niższy, niż na niektórych w Niemczech, ale to nic. Szkoda, że nie udało nam się w finale pokonać Gwiazd Ligi. Było bardzo blisko - nie mogę sobie wybaczyć, że zmarnowałem rzut karny.
Ale oprócz karnego widziałem, że nieźle sobie radzisz na hali. Doświadczenie przywiezione z zagranicy?
Z pewnością ma to pewne odzwierciedlenie. Jeżeli przez okres czterech lat co zimę rozgrywa się po pięć czy sześć podobnych turniejów, a niekiedy nawet trudniejszych - to musi to dać efekt.
Czyli Polakom pod tym względem jeszcze daleko do Niemców?
Zgadza się, chociaż sądzę, że zaczynamy iść w dobrym kierunku. W ogóle cały polski futbol dynamicznie się rozwija. Porównując to co było w polskiej piłce przed moim wyjazdem, do tego co jest dziś - można to śmiało stwierdzić.
Jak Ci się podoba samo miasto?
Jeszcze nie miałem okazji go zbytnio poznać, czy zwiedzić. Będzie na to czas później. Dopiero co wróciliśmy ze zgrupowania - gramy kilka sparingów, potem znów wyjeżdżamy. Kilka dni przebywałem w stolicy Wielkopolski zanim pojechaliśmy do Szklarskiej Poręby i zanim podpisałem kontrakt. Wówczas byłem zabiegany przez rozmaite badania medyczne. Jednak jeżdżąc po mieście w różnych celach widziałem pobieżnie niektóre miejsca. Generalnie Poznań mi się podoba. Rzuciło mi się w oczy specyficzne pomieszanie w niektórych miejscach nowoczesnej zabudowy ze starymi kamieniczkami. Ma to swój urok i podejrzewam, że to miasto może mieć klimat. Ale tak naprawdę to zwiedzanie jeszcze przede mną.
Jakie wrażenia po pierwszym zgrupowaniu z drużyną Lecha?
Bardzo pozytywne. Intensywnie trenowaliśmy - czuję to we własnych nogach i w płucach, ale warto to robić. Myślę, że rezultaty ciężkich zajęć przyjdą i nasza praca nie pójdzie na marne, a sowicie zaprocentuje w trakcie sezonu. Zresztą okres przygotowawczy musi być tak spędzony. Jeżeli chodzi o sprawy nie związane bezpośrednio z futbolem to muszę przyznać, że w Poznaniu zebrała się naprawdę super drużyna. Nowi koledzy są bardzo mili i tworzą fajną atmosferę. To zawsze sprzyja dobrej współpracy i osiągnięciu wytyczonych celów. Moja aklimatyzacja przebiega poprawnie.
Jak byś porównał sposób w jaki przygotowywaliście się do rozgrywek w Niemczech do tego, co spotkało Cię w Lechu? Czy tam również aplikuje się piłkarzom takie wyczerpujące obozy? Warto dodać, że trener Smuda wiele lat pracował w Niemczech i co się z tym wiąże, zaczerpnął tam elementy niemieckiej myśli szkoleniowej.
Istotnie - można powiedzieć, że uwidacznia się w treningach Lecha jakaś forma mentalności szkoleniowej z Niemiec - również to zauważyłem. Treningi są w wielu elementach podobne. Tam podczas zimowych treningów również piłkarze przelewają siódme poty i walczą o miejsca w składach na maksa". Trener Smuda stosuje także rozmaite techniki motywacji, a więc odbywa się to wszystko jak na Zachodzie.
W spotkaniu z FK Jablonec zagrałeś 45 minut. Jak poszło?
Samego siebie trudno ocenić. Nie podejmę się tego zadania. Istotne w tym wszystkich jest jak widział mój występ trener, bo przecież muszę trochę zamieszać w tym lechowym kotle i jakoś się wślizgnąć do pierwszego składu. To był dopiero pierwszy sparing - nie miał wielkiego znaczenia, ale nawet do takich muszę podchodzić poważnie.
Jak się czułeś we współpracy z nowymi kolegami?
Oczywiście, że trzeba trochę czasu, żeby się to wszystko zazębiło. Będzie jeszcze wiele sparingów, podczas których nad tym popracujemy. Ale myślę, że i za pierwszym razem nie było źle. Obserwuję Kolejorza" już od dłuższego czasu, bo wiedziałem, że działacze interesują się pozyskaniem mnie i wygląda na to, że przyszłość należy do Lecha.
Rozmawiał: M.Gościniak
Zapisz się do newslettera