Od środy przebywacie na zgrupowaniu. Jak minęły Wam pierwsze dni?
Na bardzo ciężkiej pracy. Każdego dnia wysiłek z poprzednich treningów się nakłada - jesteśmy już trochę podmęczeni, bo trenujemy z bardzo dużą częstotliwością. Trenerzy stopniowo zwiększają nam obciążenie. Na przedpołudniowym treningu biegamy codziennie o pięć minut dłużej. Do końca obozu już nie będzie lżej - a wręcz przeciwnie. Ale po to tutaj przyjechaliśmy, żeby ciężko pracować i zbudować kondycję na całą rundę. Doskonale sobie z tego zdajemy sprawę. Nie ma marudzenia - wszyscy podchodzimy do tych treningów bardzo poważnie i z pełnym zaangażowaniem.
Jak wygląda Wasz program dnia?
Wstajemy wcześnie rano i dzień zaczynamy od badań. Jesteśmy ważeni, monitorowany jest stan tkanki tłuszczowej i poziom wody w organizmie. Dopiero wówczas możemy zjeść śniadanie. Po nim mamy chwilę przerwy, a następnie udajemy się na przedpołudniowy trening - na boisko z bieżnią, gdzie przez prawie godzinę biegamy. Następnie wracamy do hotelu, by posilić się obiadem. Mamy trochę czasu, by nieco odpocząć. Późnym popołudniem jedziemy na salę gimnastyczną, gdzie w zależności od dnia odbywamy trening stacyjny - który jest bardzo ciężki albo udajemy się na siłownię i łączymy to z treningiem z piłką - szlifującym naszą technikę. Również trochę gramy, ale tylko czasami.
Na czym polega ten bardzo ciężki trening stacyjny?
Ćwiczy się w parach. Na sali rozstawione są stacje, przy każdej z nich wykonuje się inne ćwiczenie. W naszym przypadku jest jedenaście stacji. Zadania mają charakter ogólnorozwojowy. Wykonujemy przeskoki, podskoki, pady, przewroty. Jest to połączone ze sprawnością i wytrzymałością ogólną organizmu. Podczas takich zajęć można się naprawdę bardzo zmęczyć.
Ale tego, że treningi będą wyczerpujące spodziewaliście się przed wyjazdem, prawda?
Tak, oczywiście. Nie jest to nasz pierwszy obóz z trenerem Smudą i doskonale wiedzieliśmy, co nas czeka.
Jak na razie wszyscy dają sobie radę, czy też któryś z piłkarzy miał jakąś przerwę lub szybciej zszedł do szatni?
Nie. Do dziś trenujemy wszyscy razem. Nie ma żadnych urazów. Nikt też nie wymiękł" podczas samych zajęć. Oczywiście pomijając Ivana Djurdjevicia, Marcina Dymkowskiego i Tomka Midzierskiego, którzy trenują indywidualnie od samego początku, ponieważ nie zakończyli leczenia wcześniejszych urazów. Chociaż w przedpołudniowych zajęciach biorą udział wraz z całym zespołem. Po południu odbywają indywidualne zajęcia pod okiem trenera Wilczyńskiego w siłowni lub przy innych ćwiczeniach.
Sam trenujesz na 100%...
Tak. Mimo że nie minęło jeszcze sześć miesięcy od operacji - wszystko z nogą jest już w porządku. Nie ma nawet żadnej opuchlizny. Jestem z tego bardzo zadowolony i cieszę się, że mogę w końcu trenować z całym zespołem. Rzadko zdarza się, by tak szybko udało się piłkarzowi dojść do siebie po kontuzji zerwania więzadeł. Jak widać - mi się poszczęściło. Nie mam wątpliwości, że jest to efekt szybko rozpoczętej i sumiennej rehabilitacji.
Jak się czujesz po półrocznej rozłące z piłką?
Jestem spragniony gry w piłkę po półrocznej przerwie, ale to jeszcze nie jest etap przygotowań, w którym ma się z nią dłuższy kontakt. Szczerze mówiąc to już cztery dni po lipcowej operacji rozpocząłem rehabilitację, by jak najszybciej powrócić do gry i rozbiłem ćwiczenia bez piłki, tak jak teraz. Dlatego nie mam problemów, żeby znosić treningi wymagające dużego wysiłku fizycznego. Z niecierpliwością czekam jednak na drugą część okresu przygotowawczego, a zwłaszcza na wznowienie sezonu.
Masz większą motywację niż zwykle, by dobrze przygotować się do rozgrywek?
Z pewnością tak. Chcę wywalczyć sobie znowu miejsce w podstawowym składzie i pomóc Lechowi w osiągnięciu oczekiwanego wyniku na koniec sezonu. Oczekiwania są duże, więc myślę, że potrzebna jest do tego moja dobra forma.
Właśnie. Od nowa musisz walczyć o miejsce w składzie.
Wszyscy którzy tu przyjechali muszą walczyć o miejsce w jedenastce. Nie ma kryterium - od nowa, czy też nie. Gram w piłkę już od wielu lat i co roku jest tak samo - wszyscy zaczynają od zera. Inna sytuacja byłaby niezdrowa. Pewniaków zimą nie ma. Jest kilku konkurentów do miejsca w linii defensywnej. Mam nadzieję, że również w bieżącym roku wyjdę z tej rywalizacji obronna ręką i będę występował w podstawowym składzie.
Pojechaliście na pierwsze zgrupowanie z Tomaszem Bandrowskim i Andersonem Cueto. Jak oni sobie radzą?
Myślę, że jeszcze zbyt wcześnie by coś można na ich temat powiedzieć. Z Andersonem Cueto trenujemy już jakiś czas, więc wiadomo, że stać go na dużo. Ale pierwsze zgrupowanie tych chłopaków jest kondycyjne, więc nie da się ich przez ten pryzmat ocenić. W piłkę prawie w ogóle nie gramy.
Jak zaaklimatyzował się Tomasz Bandrowski?
Tworzymy chyba na tyle fajny zespół, że są warunki, by dobrze się tu poczuł. Ale to on powinien się wypowiedzieć na ten temat.
Za niecały tydzień będziecie mieli w końcu trochę więcej kontaktu z piłką. Pewnie nie możecie się już doczekać - podobnie jak kibice - turnieju w Arenie?
Szczerze mówiąc na razie koncentrujemy się na tym, co czeka nas w Szklarskiej Porębie. Jest tu dużo do zrobienia i nie mamy głowy, by zastanawiać się nad mniej ważnymi rzeczami. Remes Cup 2008 będzie fajnym przerywnikiem w tej ciężkiej pracy. Ale zostało nam jeszcze do niego trochę czasu. Pewnie dopiero w czwartek - podczas drogi powrotnej - będziemy myśleć o tym, co wydarzy się w piątek w Arenie.
Rozmawiał: Marcin Gościniak
Zapisz się do newslettera