Lech Poznań zagra w piątkowy wieczór (godz. 20.30) na wyjeździe z Ruchem Chorzów. Mecz odbędzie się na Stadionie Śląskim, z którego w tym stuleciu Kolejorz ma dobre wspomnienia, bo grał tam wcześniej dwa razy i oba spotkania wygrał. W 2009 roku świętował tam wywalczenie piątego, i ostatniego do tej pory Pucharu Polski.
Ruch powrócił po kilku latach do najwyższej klasy rozgrywkowej. Nie mógł jednak rozgrywać meczów na swoim domowym obiekcie przy Cichej. Jesienią korzystał z gościny Piasta Gliwice, a wiosną przeniósł się na Stadion Śląski, czyli słynny Kocioł Czarownic, przez lata główny domowy obiekt reprezentacji Polski. Oczywiście teraz po kolejnej modernizacji to nowoczesna arena, na której odbywają się choćby mityngi lekkoatletyczne, ale też dwa lata temu piłkarska kadra wygrała tam baraż ze Szwedami (2:0) i awansowała na mistrzostwa świata w Katarze.
Na niedawnym meczu Niebieskich z Widzewem Łódź (1:3) było ponad 50 tysięcy kibiców, nieco mniej na Wielkich Derbach Śląska. Ile będzie w piątkowy wieczór? Przekonamy się, natomiast w tym momencie warto wspomnieć poprzednie wizyty Kolejorza na Śląskim w tym stuleciu. Były dwie - po jednej w lidze oraz Pucharze Polski. 29 marca 2008 poznaniacy pojechali tam na starcie o punkty w Ekstraklasie. Wygrali 2:0, pierwszą bramkę zdobył Peruwiańczyk Henry Quinteros, a druga to samobójcze trafienie Rafała Grodzickiego.
Druga i ostatnia wizyta była tam 19 maja 2009. Ta data związana jest z pierwszą wygraną w Pucharze Polski w 1982 roku. Jak się okazuje, tego samego dnia, ale 27 lat później lechici podnieśli puchar po raz piąty, i jak na razie ostatni. Na Stadionie Śląskim w Chorzowie okazali się lepsi od Ruchu (1:0), a złotego gola wbił Sławomir Peszko.
Lechici w sezonie 2008/2009 bardzo mocno liczyli na zdobycie mistrzostwa Polski, zwłaszcza że świetnie punktowali. Kapitalnie łączyli zresztą wtedy grę na krajowym podwórku z europejskimi pucharami. Awansowali po porywającym widowisku z Austrią Wiedeń do fazy grupowej Pucharu UEFA, przebrnęli również ten etap i odpadli dopiero wiosną po emocjonującym dwumeczu z włoskim Udinese (2:2 i 1:2). Krajowy puchar był początkowo traktowany jako dodatek, ale ekipa Franciszka Smudy pokonywała kolejne przeszkody - najpierw odprawiła Piasta Gliwice (4:0), potem Odrę Wodzisław Śląski (1:0), Wisłę Kraków (1:0 i 2:1), a w półfinale - Polonię Warszawa (1:1 i 1:1).W tym ostatnim dwumeczu decydowały rzuty karne, w których niesamowitym wyczynem popisał się Ivan Turina. Chorwacki bramkarz nie dał się pokonać ani razu! A próbowali po kolei Radek Mynar, Jarosław Lato i późniejszy pomocnik Lecha, Radosław Majewski. W finale golkiper również był bezbłędny i mógł cieszyć się z wywalczenia Pucharu Polski. Niestety, cztery lata później dotarła tragiczna wiadomość - 2 maja 2013 Turina zmarł w Sztokholmie, gdzie wtedy grał.
W Chorzowie niebiesko-białych dopingowało ponad 9 tysięcy kibiców. - Na zawsze będę ten czas spędzony w Poznaniu wspominał w sposób niesamowity. Wspaniały klub, wspaniali kibice, nigdzie nie ma tak zwariowanych na punkcie drużyny - mówił w jednym z wywiadów trener Franciszek Smuda, który wtedy po trzech latach rozstał się z Kolejorzem.
Zapisz się do newslettera