Zwroty akcji, czerwone kartki, niewykorzystany rzut karny, trzy gole i co najbardziej istotne, dwa z nich strzelone przed juniorów starszych Lecha Poznań. Sobotni mecz 23. kolejki Centralnej Ligi Juniorów pomiędzy Niebiesko-Białymi i Jagiellonią Białystok obfitował w wiele emocji, a Kolejorz po trafieniach Tymoteusza Gmura oraz Szymona Mazy wygrał to spotkanie 2:1 i pozostał na pozycji lidera rozgrywek.
Do Popowa przyjechała niepokonana tej wiosny Jagiellonia, która po udanej serii mocno oddaliła się od strefy zagrożonej spadkiem i przystępowała do konfrontacji na terenie mistrza Polski z dużym spokojem. Nieco więcej presji na barkach mieli za to podopieczni trenera Bartosza Bochińskiego, ponieważ po tylko jednym tegorocznym zwycięstwie ich przewaga nad grupą pościgową stopniała do pięciu punktów. Daleko jednak było do końcowych rozstrzygnięć trwającej kampanii, więc Niebiesko-Biali koncentrowali się mocno tylko na najbliższym zadaniu, a to stanowiło pokonanie ekipy z Podlasia.
Rywalizacja z nią miała mocno niecodzienny przebieg, a gdy już obie drużyny rozkręciły się na dobre, zafundowały nam świetne widowisko. Na jego czele zameldowali się gospodarze w 22. minucie, gdy Tymoteusz Gmur wykorzystał dośrodkowanie Artura Ławrynowicza i dobił swój własny strzał, wyprowadzając Lecha na prowadzenie. Sytuacja z perspektywy liderów Centralnej Ligi Juniorów skomplikowała się mocno niedługo później, gdy drugą żółtą kartkę obejrzał stoper, Kacper Wołowiec i w efekcie tego musiał opuścić murawę.
Przyjezdni zdołali odpowiedzieć tuż przed zmianą stron, co mogło podłamać ambitnie walczących graczy Kolejorza. Jak zastrzega ich szkoleniowiec, na drugą połowę wyszli jednak przede wszystkim z misją zdobycia bramki na 2:1. - Przemeblowaliśmy organizację gry, ale cały czas chcieliśmy prezentować się zgodnie z naszą filozofią. W przerwie rozmawialiśmy dużo o tym, żeby iść po drugiego gola i co nas cieszy, za słowami poszły czyny, bo stworzyliśmy sobie sporo dogodnych ku temu okazji - nie ukrywa opiekun mistrzów Polski do lat 19.
Zanim jednak udało się sfinalizować jedną z nich, przyjezdni również zmuszeni byli grać w osłabieniu. Drugim napomnieniem został ukarany jeden z jej zawodników, który próbował wymusić rzut karny. Nie minęło trzy minuty od tej sytuacji, a już Karol Kalata celnie dorzucił z boku boiska, a celną "główką" popisał się najskuteczniejszy lechita w ubiegłej kampanii, Szymon Maza. Chwilę później gospodarze mogli zapewnić sobie spokojną końcówkę, ale Kalacie tym razem zabrakło precyzji przy próbie z rzutu karnego i obił jedynie piłką poprzeczkę.
To nie zemściło się jednak na jego zespole, który zanotował piętnastę wygraną w sezonie i utrzymał pięć punktów przewagi nad drugą w stawce Legią Warszawa. - Zdawaliśmy sobie sprawe, że przyjeżdża do nas rywal, który ma swój pomysł na grę i organizację gry na dobrym poziomie, a prowadzi go trener pracujący w nim od dłuższego czasu. To duża wartość, bo starcie z takim przeciwnikiem oznacza rozwój dla naszych zawodników i pod jego znakiem stało dla nas to spotkanie. Oglądalismy dziś otwarty mecz, toczony na dużej intensywności. Duże wyrazy uznania i szacunek należą się zawodnikom, którzy do ostatnich minut pozostawali skupieni na zadaniu, pokazując ogromną wolę zwycięstwa, koncentrację oraz zaangażowanie - ocenił konfrontację z "Jagą" trener Bochiński, którego ekipa zmierzy się w piątek na wyjeździe z wiceliderem, Legią.
Bramki: Gmur (22.), Maza (69.) - (45.)
Lech Poznań: Wojciech Zborek - Jakub Skowroński, Kacper Wołowiec, Kacper Orzechowski, Karol Kalata - Patryk Olejnik, Tymoteusz Gmur (70. Daniel Chejdysz), Artur Ławrynowicz (60. Jakub Kendzia) - Filip Warciarek (85. Matsvei Bakhno), Szymon Maza (85. Mateusz Zdziarski), Igor Stankiewicz (46. Igor Draszczyk)
Zapisz się do newslettera